ŁATWIEJ ZROZUMIESZ: Co tkwi w szczegółach? Zdzisław Beksiński


* post zawiera propozycje warsztatów z młodzieżą w oparciu o twórczość artysty

Warsztatowo mistrz. Przyglądam się obrazom z bliska, coraz bliżej i nie mogę wyjść z podziwu. Po wszystkim nie mogę też długo wyjść z mroku, który pooplatał  mnie jak pajęczyna. Co ciekawe- tego mroku nie mogę się jakoś doszukać, kiedy patrzę na zdjęcia przedstawiające zawsze uśmiechniętego Zdzisława. Więc jak to było z tym Beksińskim? Czy liczone w setkach obrazy i fotomontaże stworzył zwykły, pogodny facet, żartowniś ponury, czy może socjopata? 

Okazją do odświeżenia faktów i mitów na temat Beksińskiego jest sierpniowa wystawa, jaką postanowił uraczyć mnie i moją przyjaciółkę warszawski Koneser. Jest słoneczna sobota, rozważamy opcje "co by tu", aż wpada nam w ręce ulotka. Szybkie za i przeciw i... idziemy! Tę spontaniczną decyzję "przypłacamy" potem z Martą kilkugodzinnym śledztwem przeprowadzanym znad talerza z wegeburgerem. Jakoś nie możemy przejść do porządku dziennego nad tym wszystkim. Nad miłym uśmiechniętym panem malującym imponujące "straszydła", synem samobójcą i wojną nie robiącą wrażenia. 


Beksiński urodził się w Sanoku w 1929 roku. Czasy II wojny światowej przeżył więc jako dziecko już świadome. Kiedy szukamy informacji o tym w jaki sposób wojna odcisnęła piętno na jego twórczości, dokopujemy się do wypowiedzi artysty w której stwierdza on, że ten czas nie wywołał u niego żadnych traum. Nic. Zero. Zmieńmy temat. Tu nie ma o czym gadać. Zapalają  się nam czerwone lampki. Jak twardym trzeba być?... a może jakie doświadczenia trzeba już mieć na kącie, żeby być tak "twardym"? 



Nie musimy kopać głęboko. Wielkie zło odkrywamy we wczesnym dzieciństwie. Nieczuły ojciec, stosujący przemoc psychiczną, który ciosał syna na prawdziwego mężczyznę m.in. przymuszaniem do sportu. Matka  nie stroniąca od przemocy fizycznej. Mały Zdzisław od początku uczony był nie płakać, nie marudzić, nie okazywać skrajnych emocji. Czy to stąd ten uśmiech, który przez całe życie nie schodził z twarzy Beksińskiego, nawet po samobójczej śmierci syna? Wracamy z Martą myślami do obrazów oglądanych chwilę temu, wspominamy postaci pojawiających się na nich dzieci. Trupich, wielkookich, często znajdujących się w tragicznym położeniu. Bezbronnych. Pojawia się chęć, żeby te wszystkie istoty po prostu przytulić. 


Oczywiście dzieciństwo pozbawione rodzicielskiego ciepła nie tłumaczy wszystkiego. Świat artysty rozpadł się za jego życia wielokrotnie. Śmierć ukochanej żony, następnie samobójcza jedynego syna, którą poprzedzało kilkoma nieudanymi próbami. I być może jednak wojna. Na potrzeby dalszych rozważań zatrzymamy się na tych kilku tropach i "wykorzystamy" postać Beksińskiego do przegadania sztuki jako wentyla bezpieczeństwa. Z kim? Z młodzieżą. 

No właśnie. Czy taką niełatwą sztuką warto/można dzielić się w młodym odbiorcą? Jak o takiej sztuce rozmawiać? Wszystko oczywiście zależy od tych młodych osób, gotowości na poznawanie sztuki nielekkiej, niełatwej. Ale generalnie: tak. Moim zdaniem warto. I to nie tylko w przypadku, kiedy album z pracami Beksińskiego wpada takiemu młodemu miłośnikowi w ręce przypadkiem, a my zostajemy postawieni pod murem. 

Twórczość Zdzisława Beksińskiego to według mnie idealny przykład terapii poprzez sztukę. Jeśli żyjemy z zakazem okazywania emocji, ale coś ustawicznie miażdży naszego ducha, gnębi umysł to w końcu tama puści. Dlaczego nie puściła u Beksińskiego? Myślę, że właśnie dzięki sztuce, która była u niego sposobem na pracę z traumami.  

Prace Beksińskiego to jeden z dowodów na to, że sztuka może wszystko. Nie ma obowiązku być wiecznie jedynie miłą dla oka. Niby to takie oczywiste, ale niezmiennie zaskakuje, czy nawet gorszy. Jeśli pracujesz z młodzieżą na pewno nie raz dane Ci było usłyszeć taki komentarz o czymś niekonwencjonalnym: "ale to brzydkie", "jaka okropność", "to nie jest sztuka". A równocześnie udało Ci się wychwycić zaciekawienie lub wręcz zachwyt tym okropieństwem (mistrzem wywołującym te dwie skrajne emocje i opierającym swoją sztukę właśnie na takim połączeniu jest według mnie  Steven Baltay). 


Wróćmy do Beksińskiego i rozmów o sztuce z młodzieżą. Jeśli chcesz zwiększyć ich ciekawość tym twórcą- polecam kultową już animację Tomasza Bagińskiego "Katedra" odwołującą się do twórczości malarza. Polecam jednak potraktować animację jako deser. 


Jak działać z Beksińskim? Nie szarżuj. Przedstaw wybrane przez siebie obrazy Beksińskiego w formie prostej prezentacji: jeden obraz po drugim. W tym celu możesz skorzystać ze stron Muzeum Historycznego w Sanoku, które posiada bogatą kolekcję prac artysty oraz Galerii Beks.pl oferującej sprzedaż kopii dzieł z certyfikatem sanockiego muzeum. Możesz zapętlić prezentację tak, aby obrazy pojawiały się przez cały czas, kiedy mówisz o artyście. Nie komentuj obrazów. Opowiadaj jedynie o życiu artysty- zawodowym, prywatnym. Nie omijaj trudnych tematów, ale też nie roztrząsaj, nie interpretuj. Bądź neutralnym "dawcą" wiedzy. Zostaw coś dla grupy. 

Tu polecam kilka artykułów dostępnych w sieci, które pomogą Ci zbudować własną opowieść: 



A teraz czas na trochę akcji dla Twojej młodzieży. Poniżej dwie propozycje działań. 


#1 CO TKWI W SZCZEGÓŁACH? 
Rozłóż na podłodze w różnych miejscach wydrukowane wcześniej kopie prac. Obrazy mogą się powtarzać (możesz wybrać np. dziesięć jak najbardziej różnorodnych i powielić w ilości nieco większej niż liczba osób w grupie z którą pracujesz). 

Poproś uczniów, aby przespacerowali się między pracami, przyjrzeli się im, a następnie wybrali jedną pracę, która w jakiś sposób do nich przemawia. 

Beksiński był niezłym "szczególarzem". Jego prace są wypełnione scenkami, postaciami, tajemnymi znakami. Poproś uczniów, aby przyjrzeli się wybranej pracy wnikliwie i wybrali trzy elementy z pracy:
a) ten, który zwrócił ich uwagę na samym początku
b) kolejny, który w jakiś sposób nawiązuje do tego pierwszego 
c) element, który jest najbardziej niepozorny, trzeba poświęcić trochę pracy, przespacerować się wzrokiem po obrazie, żeby go w końcu zauważyć

Zadaniem uczniów jest wyeksponować te trzy elementy. Do tego celu mogą użyć mazaków, kredek, kolorowych taśm, wycinanek. Dozwolony jest każdy sposób zwrócenia uwagi. 
Kolejny etap pracy to wymyślenie tytułu dla przerobionego dzieła. Zdzisław Beksiński nie tytułował swoich dzieł, żeby nie narzucać niczego odbiorcy. Nadanie tytułu będzie symbolicznym dowodem własnej interpretacji. Tytuł dzieła musi w jakiś sposób łączyć się z co najmniej jednym z trzech wybranych przez ucznia elementów. 

Jeśli ekipa wykonała zadanie- zbierz od wszystkich prace i zorganizuj szybką wystawę. Nie wywołuj pojedynczych osób do odpowiedzi bo poczują się jak przepytywani pod tablicą. Rozłóż prace w kole na podłodze, przyklej na ścianach i zaproś wszystkich na spacer. Teraz czas na Twoich uczniów! Każdy po kolei opowiada o trzech wybranych przez siebie elementach dzieła i pomyśle na ich wyeksponowanie. Na koniec podaje "nowy" tytuł wraz z tym jak wpadł na taki pomysł. 





#2 MOŻE USŁYSZYSZ WOŁANIE O POMOC
Według niektórych krytyków sztuki prace Beksińskiego to jego sposób na przepracowanie cierpienia jakiego zaznał w dzieciństwie. Inni nie dają wiary w zapewnienia artysty, jakoby wojna go nie obeszła i doszukują się w dziełach wizji kolejnej. Co chciał nam powiedzieć swoimi pracami Beksiński? Przed czym przestrzec? Na co pragnął zwrócić naszą uwagę? Tego właśnie postarają się dowiedzieć uczniowie. 

Ponownie rozłóż przed uczniami kopie prac artysty. Wystarczą zwykłe wydruki A4 na kartce ksero. Poproś o wybór jednej pracy. Ta praca jest teraz podstawą do stworzenia plakatu społecznego, zwracającego uwagę na ważne społeczne zagadnienie. Możesz przegadać krótko na jednym- dwóch przykładach z czym kojarzy się dana praca, postaci, czy zwierzęta z obrazu, podać własny trop, pomysł na plakat. Pamiętaj jednak, żeby nie sugerować byt dużo bo Twoje genialne pomysły mogą obrócić się przeciwko Tobie. Możliwe, że zamiast oryginalnych prac dostaniesz różne wersje swojej. 
Daj czas uczniom na wykonanie zadania, a potem zorganizuj wystawę i poproś każdego twórcę o krótką wypowiedź. 




Po zakończeniu zadania #1 lub #2 wróć do wątku sztuki jako wentyla bezpieczeństwa. Możesz opowiedzieć historię Artemizji i jej zemsty na gwałcicielu, a także odwołać się do romantycznych rockowych piosenek których bohaterowie  śpiewają o złamanych sercach i zawiedzionych nadziejach. Poproś ekipę o podanie własnych przykładów. Możesz się zdziwić, jak poszerzy to Twoje horyzonty. 

Twoja Helen


#latwiejzrozumiesz #beksinski #zdzislawbeksinski #warszawskikoneser #totuart #kulturalnaagentka #polscyartysci #sztukapolska #sztukaXXwieku #muzeumwsanoku #muzeumsanok #polishart

Komentarze