Skręcamy za róg i po chwili, między budynkami, na horyzoncie pojawia się on. Od razu budzi silne emocje. Gmach (a raczej gmaszysko) w którym mieści się Muzeum II Wojny Światowej został otwarty dla zwiedzających w 20217 roku. Z założenia, jakie przyświecało architektom Studia Kwadrat oraz A-PLAN bis, miał budzić silne emocje na dzień dobry. I budzi. Kiedy zbliżam się do wejścia muzeum wraz ze Stachem- piątoklasistą, miłośnikiem historii i jego mamą (która, tak jak i ja, z historii zdawała kiedyś maturę), wrażenia na temat budynku mamy już z grubsza przegadane. Resztę dyskusji zostawiamy sobie na potem, po zwiedzeniu wystawy (jak się potem okaże przy pizzy i kawie).
Co kryje się w środku? Co składa się na wystawę stałą? Ogrom eksponatów, filmów historycznych wyświetlanych w małych telewizorkach do osobistego odsłuchania i w kilku niewielkich salach kinowych. Kopie propagandowych plakatów, oryginalne dokumenty, zdjęcia, przedmioty codziennego użytku, a także fragmenty ulic, domów i dwa czołgi.
Na uwagę zasługuje wystawa dla dzieci pomyślana w formie historii jednego z warszawskich mieszkań. Podróżujemy w czasie od 1939 do 1945 roku. W tle słychać, jak dziecko opowiada o wojennej codzienności. Przechodzimy przez jedno pomieszczenie i trafiamy do kolejnego, niemalże identycznego, różniącego się detalami. W pokoju z początku wojny na ścianach wiszą obrazy polskich patriotów, które znikają, kiedy wojna jest w rozkwicie, zostają ślady po ramach. W wersji mieszkania z 1945 roku na ścianie nie ma już żadnego obrazu. Jest za to dziura odsłaniająca widok na zrujnowane miasto.
Mijamy kilka wnęk z eksponatami i trafiamy na ulicę z początków wojny. Trzeba przyznać, że robi wrażenie. Przez uchylone drzwi kina słychać dźwięki z filmu "Zakazane piosenki". W witrynie księgarni czekają na kupca "Awantura o Basię" i "Przygody Koziołka Matołka".
Im głębiej w kolejny labirynt, tym tematyka wystawy poważniejsza. Zwalniamy tempo, czytamy opisy (jest ich dużo, ale absolutnie nie są nużące, nie zasypują czytelnika suchymi faktami). Robimy nawet przerwę i siadamy na długiej ławce ciągnącej się przez cały korytarz wystawy głównej, żeby porozmawiać. Mój piątoklasista jest pod wrażeniem. Kilka rzeczy mocno go uderzyło. Bo może i dużo czyta o historii, ale teraz, dzięki filmom i zdjęciom pełniej dociera do niego na czym polegało masowe głodzenie stosowane m.in. w Polsce przez okupantów. Wstajemy z ławki. Ciekawość pcha nas dalej.
Komu polecam wizytę w muzeum? Nie tylko fascynatom historii w wieku powyżej dziesięciu lat o sprawnych nogach gotowych do mniej więcej 2,5 godzinnego zwiedzania. Warto odwiedzić to miejsce chociażby po to, aby zobaczyć, jaki wojna miała wpływ na zwykłych ludzi. Mnóstwo tu mikrohistorii, opowieści o rodzinach, pojedynczym człowieku, losach przerwanych czasem zdecydowanie przedwcześnie. Nie musisz mieć mocnych nerwów. Wystarczy otwarta głowa, którą potem możesz przewietrzyć spacerując po gdańskiej starówce.
Twoja Helen
#mIIw #muzeumdrugiejwojnyswiatowejgdansk #muzeumgdansk #muzeawpolsce #polskiemuzea #fajnerzeczy #zwiedzaniegdanska #atrakcjeturystycznegdanska #kultura #polishmuseum #polishmuseumingdansk #trojmiasto #gdansk #zwiedzanie #wystawa #wystawy #wizytawmuzeum
Komentarze