"Ostatni turnus..." zaczyna się mapą Polski. Autor zaznaczył na niej wszystkie miejscówki pojawiające się w jego książce. Chyba właśnie z powodu tej mapy i spisu lokalizacji początkowo myślałam o "Ostatnim turnusie..." jak o przewodniku dla miłośników tzw. urbexu...
Pomyślałam nawet, że może wiosną lub w wakacje pojeżdżę sobie z tym przewodnikiem po okolicy i pozwiedzam przygasłe gwiazdy architektury czasów PRL-u. Wcześniej tylko, właśnie dzięki TEJ publikacji, zdobędę wiedzę na temat architektów i przyświecającej im idei...
I tu się myliłam! Książka Marcina Wojdaka to nie spis/opis modnych niegdyś wakacyjnych miejscówek Polaków. Zamiast spisu architektów stojących za danym budynkiem i słowniczka pojęć są... krótkie historyjki, wywiady, wspominki... wyssane przez autora z palca. Autor już w progu uświadamia nas czytelników, że będzie kłamał na każdej stronie. Zgodziłam się na wszystko i dzięki temu świetnie bawiłam się podczas lektury.
To co w książce jest autentyczne to miłość do prezentowanych na fotografiach obiektów. Miłość - w moim przypadku - zaraźliwa. Patrząc na sterane życiem chatki w środku niczego, poczułam znajome szarpnięcie. Szarpnięcie uciszanie ostatnio ceną benzyny, ale nie mające szans w zderzeniu z nadciągająca wiosną.
No to w drogę!
Twoja Helen
Ps. Chcesz wiedzieć więcej o Autorze książki? Śledź jego wyprawy na Instagramie:
https://www.instagram.com/cosmoderna/
https://www.instagram.com/cosmoderna/
#cosmoderna #ostatniturnus #dobraksiazka #ksiazki #polskieksiazki #polskaksiazka #bokks #polishbooks #cowartoczytac #kulturalnaagentka #polkazksiazkami
Komentarze